Jak napomknąłem ostatnio, kolejny klej, który testuję pod kątem przydatności przy składaniu figurek to UHU Super Glue Gel. W sumie stojąc przy półce w sklepie miałem dylemat, czy kupić kolejny Pattex z pędzelkiem, który wcale zły nie był, czy spróbować czegoś innego, ale ostatecznie wygrała ta druga opcja.
Klej został zakupiony w piątek (11 marca). W przyrodzie występuje w postaci tubki zapakowanej w blisterek na podwójnie złożonej tekturce z instrukcjami. Nie pamiętam, ile mnie kosztował w Carrefourze, ale reklama na Google proponuje mi zakup takowego za 4,99 zł. W blisterze kryje się blaszana tubka (taka zwyczajna, jak to zazwyczaj w super glue bywa) z plastikowym aplikatorem i tak samo plastikową nakrętką. Przed pierwszym użyciem kleju trzeba zdjąć dzióbek i przedziurawić blaszaną membrankę w tubce, a potem złożyć wszystko z powrotem i kleić. Żadna filozofia :)
Czego można się było spodziewać, klej ma konsystencję lepkiego żelu. Nie mogę się tu do niczego przyczepić - na pewno wielką zaletą tej żelowatości jest fakt, że nic się nie rozlewa. Zaleta lepkości z kolei jest taka, że klej trzyma się materiału, na który go wycisnąć. Jak to z super klejami bywa, jak już złapie, to mocno trzyma, szczególnie w przypadku, gdy złapie odrobinkę wilgoci (palce skleja szybko). Z moich obserwacji wynika jednak, że "łapanie" trwa stosunkowo długo - klej wysycha mi zauważalnie dłużej niż typowy błyskawiczny super glue w płynie. Trochę mi ta cecha przeszkadza - czas potrzebny na przytrzymywanie elementów nieruchomo razem mógłbym zagospodarować lepiej.
Jak i różne inne super klajstry, ten również powoduje odbarwienie czy przebarwienie farb w sąsiedztwie klejonego miejsca, więc, przykładowo, klejenie uprzednio pomalowanych elementów figurek nastręcza pewne trudności. Zakres zastosowań również nie jest niespodzianką.
Gdyby te spostrzeżenia to było wszystko, pewnie stwierdziłbym, że klej jest bardzo fajny i znakomicie się nadaje do klejenia figurek. Niestety, to nie wszystko, bo sprawy mają się słabo, jeśli idzie o aplikowanie kleju. Właściwie widzę tu dwa problemy. Po pierwsze, blaszana tubka jest delikatna - wgina się pod wpływem niewielkiego nacisku, ma też tendencję do skręcania się (przy nakręcaniu aplikatora lekko mi się zespiraliła). A jak już się skręci albo wegnie, to żel wychodzi przez otwór w aplikatorze. Wychodzi, wychodzi i wychodzi, aż w końcu przestanie. A jak przestanie, nie pozostaje nic innego jak zetrzeć nadmiar i zagospodarować albo spisać na straty. Brzmi to może dziwnie, ale wyciskanie tego kleju jest dla mnie trudne, bo jest za łatwe. Bardzo łatwo przedobrzyć.
Drugi problem, dotyczy średnicy otworu w aplikatorze. Jest on na tyle duży, że trudno o stopień precyzji nakładania kleju, jaki jest potrzebny przy lepieniu figurek. Również dość gruba ścianka aplikatora, nie poprawia tu sprawy.
Reasumując, klej klei nieźle, chociaż łapie stosunkowo powoli. Jak już zwiąże, to trzyma sztywno i dość mocno. Jak to super glue powoduje odbarwienia farb. Niestety aplikacja kleju, ze względu na budowę tubki i dzióbka, jest, w mojej opinii, zbyt mało precyzyjna, żeby stosować ten klej do celów modelarskich. Chyba, że przy jakichś wyjątkowo dużych elementach, ale to z kolei zawęża mocno zakres zastosowań.
Co robić. Nie pozostaje nic innego, jak poszukać czegoś bardziej odpowiedniego - klejów w sklepach zatrzęsienie, więc może coś się nada. Kolega Badjaq, jeden z autorów bloga Brothers at War, polecił ostatnio w komentarzach specjalistyczne kleje modelarskie marki Joker - zamierzam nabyć przy okazji następnego większego zamówienia (żeby się przesyłka opłaciła) i sprawdzić. Ciekawie wygląda też Mr.Hobby Mr.CementS, co to go Maniex w zeszłym miesiącu polecał (LINK). Ale póki co kontynuuję dzieło testowania tego, co oferuje lokalny Carrefour ;) Jeszcze nie wiem, jaki klajster będzie następny do przetestowania, ale coś się na pewno znajdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz