Oj, ciężka sprawa w tym miesiącu z Karnawałem. Pepe, autor bloga Fantasy w miniaturze wrzucił na tapet temat lepienia z mas plastycznych. A ze mnie słaby rzeźbiarz. Ale co robić, wpis napisać trzeba.
Próby lepienia ludków podejmowałem od dawna. Jeszcze w latach 90 miał miejsce pierwszy mój eksperyment, który miał na celu skopiowanie figurki metalowego krasnoluda-pikiniera. W tym celu zrobiłem formę, którą następnie wypełniłem masą (co to była za masa nie pamiętam, chyba taka brązowa dwuskładnikowa maź rodzimej produkcji, bo kogo było wtedy stać na GS). Po wyciągnięciu ludka okazało się, że owszem, przypomina nawet krasnoluda-pikiniera, o ile umówimy się, że pojęcie "krasnolud-pikinier" może objąć doppelgangera, który właśnie jest gdzieś w połowie przemiany z krasnoluda w budyniowego golema. Lub odwrotnie. W każdym razie nie wyglądało to najlepiej.
Wiedząc, że lepienie czegokolwiek od podstaw to w moim przypadku przede wszystkim sposób na marnowanie materiału raczej go unikam. Zdecydowanie wolę korzystać z mas jako wypełniacza szczelin między nie do końca pasującymi do siebie elementami podczas konwertowania, kitbaszowania itd. Kilka przykładów można zobaczyć na zdjęciach. Moim najbardziej chyba udanym przypadkiem uzupełniania brakujących części było ulepienie pleców dla nurglowego łowcy niewolników z warheimowej drużyny - w zestawie Putrid Blightkingów jest nadmiar rąk, głów i brzuchów, ale nóg i pleców brakuje. O ile nogi przetransplantowałem z modelu gora, tak plecy musiałem już zrobić z green stuffu. I zrobiłem. Na szczęście Nurgla lepić dość łatwo, bo prawie wszystkie niedoskonałości, jakie się pojawią można wytłumaczyć, że to jakieś narośle czy zmiany chorobowe.
W niewielkim stopniu ulepiony przód...
...i niemal zupełnie ulepiony tył.
Największym elementem ulepionym, jaki zdarzyło mi się popełnić, była głowa bezuchego wojennego mamuta. Zrobiłem ją z miliputu (w wersji żółtej i białej) z elementami z GSu, to wszystko na drucianym szkielecie wzmacniającym przede wszystkim trąbę. To była długa i żmudna praca, której wyniki jednak całkiem mnie ucieszyły. Na pewno pomogła taktyka maskowania tego, co ulepione, gotowymi elementami pochodzącymi skąd się tylko da. I ostatecznie jakoś nawet wyszło.
Wip - początki lepienia. Widoczna kartka z projektem (wtedy jeszcze miałem w planach ulepienie mu uszu)
Wip - próby zamocowania tych kłów czy rogów czy co to właściwie jest
Wip - żółty miliput
Wip - na żółtym biały, na białym GS i plastik
Wip - przez te wszystkie kolory dopiero po zapodkładowaniu było jako-tako widać zarys mastodonciego łba
Gotowy łeb
I cały mamut
Obecnie mam na warsztacie sisters of silence, które jednak chcę pozbawić wszelkich orłowatych insygniów i oznaczeń. I w tym celu szlifuję to, czego nie chcę na figurce, a potem równam powierzchnię GSem. Na razie zmagam się z prototypem:
Na koniec kilka przykładów modeli, które wymagały sporo lepienia, a które gdzieś tam w międzyczasie popełniłem:
Mechagolem Mk.2 - pod brodą widoczna ulepiona szorca płytowa
Mechagolem Mk.3 - GS wykorzystany do łączenia elementów, wypełniania szczelin i ulepienia daszka na kominku:)
Mechagolem Mk.4 - GSowa kabina
Kapitan tężec w greenstuffowym kapeluszu
Mój stareńki żyrokopter samoróba. Już nie pamiętam, czy to był GS czy modelina :D
Piękna robota z tym mamutem.
OdpowiedzUsuńA dzięki! Wprawdzie z braku nowych projektów lepiarskich na dużą skalę musiałem uciec się do drobnego nurkowania w przeszłość, ale do tematu wojennego mamuta nie wstyd mi wracać :)
UsuńCałkiem nieźle. :D
OdpowiedzUsuńCałkiem miło. ;)
UsuńI kto tu nie umie? :)
OdpowiedzUsuńJa! Na jeden udany ulepek przypada u mnie kilka takich, że tylko do śmietnika:D
UsuńNo i radzisz sobie :) Drobne rzeczy też trzeba umieć robić.
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że umiem. Bardziej, że właśnie radzę sobie, gdy mnie przyciśnie;)
UsuńPlecy łowcy świetne!
OdpowiedzUsuń...a żyrokopter strasznie cieszy! :D
Bo to taki wesoły żyrokopter jest;) Dzięki!
UsuńMam podobne podejście do greenstuffu i lepienia. Jestem za słabym rzeźbiarzem, by robić model od A do Z. Ale jeden element, uzupełnienie czegoś, dolepienie - najlepiej w mało eksponowanym miejscu, to zupełnie inna sprawa. A i rezultat lepszy :) Dzięki za pokazanie różnych prac :)
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobne podejście:) Dzięki za komentarz!
UsuńTo była modelina.
OdpowiedzUsuńA jednak!
UsuńZa mamuta (i nie tylko) masz u mnie status mistrza konwersji, więc oby tak dalej =)
OdpowiedzUsuń