środa, lutego 25, 2015

Magda Mintsilver - Krasnoludka

Dawno, dawno temu, zamieściłem na blogu dowód na to, że krasnoludzkie kobiety istnieją, a na dodatek różnią się znacząco od krasnoludów płci męskiej. Po czterech prawie latach domalowałem reaperowej krasnowojowniczce siostrzyczkę.
Magda Mintsilver, to kolejna, po Freji Fangbreaker krasnoludka od Reapera. I, podobnie jak koleżanka, nie ma brody, ani nawet wąsów. Dziołcha dysponuje za to całkiem przyjemną dla oka aparycją. Można sprawdzić na zdjęciach:







poniedziałek, lutego 23, 2015

Space Marine Terminators

Dziś lekkie wykopki - figurki pomalowane już dawno, ale jakoś nie przydarzyło się dotąd kilku zdjęć im zrobić i na bloga wrzucić. Koń jaki jest, każdy widzi - terminatorzy z boxa Assault on Black Reach. W barwach około Blood Angels. Chciałem pomalować ich nieco ciemniej i mniej jaskrawie niż zwykle, stąd bazowe kolory - Dark Flesh i Terracota. Z braku pomysłu na to, co to właściwie za zakon, nie oznaczyłem pancerzy symbolami zakonu, kompanii itd. Za to wymyśliłem sobie specjalne malowanie power fistów - ostrzegawczy żółty (gdzieniegdzie z czarnym) i kontrastujący granatowy.

W całości oddziałek wygląda tak:


I fotki indywidualne.





Na koniec moje ulubione malowanie rękawicy:

sobota, lutego 21, 2015

Mechagolem mark 4

Nareszcie mogę się pochwalić Mechagolemem w wersji rozwojowej nr 4. Jest to najprawdopodobniej wersja ostateczna - żeby utrzymać tendencję, że każda wersja jest większa, a przynajmniej wyższa od poprzedniej, musiałbym chyba zacząć konwertowanie od czegoś kalibru titana...
Mechagolem Mk. 4 bazuje na drednocie furioso. Jest uzbrojony w szpony i dwa podwieszone pod rękami działka (z drakegunów). Kabinę pilota zrobiłem z green stuffu, krasnoludzkiej tarczy i części sarkofagu drednota-librariana. Pilot trafił do wojsk pancernych prosto z lotnictwa (głowa pochodzi z ostatniej wersji żyrokoptera). Rury wydechowe przedłużyłem trąbami od iron drake'ów. Wzrostu i powagi dodaje zatknięty u góry sztandar. Już po złożeniu wszystkiego do kupy wymyśliłem, że skoro wygląda jak czołg, to pomaluję go jak czołg - na zielono. Żeby trochę urozmaicić i spasować z resztą armii dodałem kilka czerwonych elementów (generalnie u moich brodaczy czerwień dominuje) i wikińsko-celtyckie freehandowe ornamenty. Jestem zadowolony z efektu, więc pozostałe power armory w wersji 3b pomaluję podobnie. A wyszło to tak:




Górą Rzeczpospolita Krasnoludzka ;)

wtorek, lutego 17, 2015

Morathi

Co zdarza się nieczęsto, trafiła mi się do pomalowania figurka Dark Elfowa - Morathi wierzchem na czarno-mrocznym jednorożco-pegazie. Żeby było śmieszniej, Morathi trafiła na mój warsztat już drugi raz - pierwszy miał miejsce lat temu wiele (dziesięć? dwanaście?), z jednym małym ale - w tym miejscu proszę czytelników wrażliwych na krzywdę Dark Elfów o przejście do następnego akapitu - kolega, który się do mnie z nią zgłosił, złożył zamówienie specjalne - amputować w cholerę elfkę, wywalić skrzydła i stępić ząbki, wyrównać róg i zrobić klasycznego jednorożca o srebrzystej sierści, złocistej grzywie, którego jedynie dziewica usidlić może. Cóż. Nigdy specjalnego sentymentu dla mrocznych elfów nie miałem, więc jak chciał, tak zrobiłem. Jedno, czego żałuję, to że nie dysponuję żadnym zdjęciem wynikowego stwora.
Tym razem obyło się bez haczyków - Morathi miała być sobą, konik takoż. Druga zasadnicza różnica w porównaniu z robotą sprzed lat to inny materiał - wtedy metal, teraz żywica. Ale jakoś to poszło. I wygląda tak:




sobota, lutego 14, 2015

Unboxing - Ork Meganobz

Szukając punktu zaczepienia dla kolejnej wersji krasnoludzkich mechagolemów natrafiłem na pudełko Ork Meganobz. Kanciate toto, opancerzone, robotokształtne, więc nabyłem drogą kupna, w dość okazyjnej cenie. Kiedy figurkowie przyszli, z żalem stwierdziłem, ze nie nadają się na kraśkoboty, bo są po prostu MEGA:D Cytując (i lekko parafrazując) klasyka, "W tej kompanii znajdują się orkowie, którzy są najsprytniejszymi na tej szerokości geograficznej łazikami i nie przerobi ich żadna propaganda ani szykany." Zrobić z nich brodatych pokurczy haczyłoby o zbrodnię! Żeby przybliżyć tematykę mojego zachwytu szerszemu gronu, dzisiaj raport rozpakowawczy. Przed Państwem - Ork Meganobz!

Na początek - pudełko i informacje ogólne. Etykieta głosi, że w środku jest dość części na cztery figurki - trzech opancerzonych zielońców i jednego konusa z obsługi technicznej. GW dobrą robotę odwalili ze zdjęciem na froncie. W odróżnieniu od tego, co czasem im się zdarza figurki są zaprezentowane pomalowane pięknie. Co więcej żółty schemat kolorystyczny Bad Moons odcina się świetnie od czarnego tła. A będący centerpointem Big Mek z projektorem kinowym (względnie solarium) na grzbiecie urywa cztery litery:)


Skoro mowa o Big Meku, pora dodać parę słów o opcjach złożenia zawartości boxa do kupy (a o czym nas informuje ulotka-broszurka informacyjna). Trzech orkowych wielkoludów można wyposazyć na kilka sposobów. Dwie podstawowe opcje uzbrojenia to podwójne piły (Meganobz with 2 killsaws) oraz kombinacja mechanicznej szczypcołapy z podwójną giwerą (Meganobz with power klaw & twin-linked shoota). Opcja dodatkowa, na jaką pozwala zestaw, to przerobienie jednego z Nobów na Big Meka ze specjalnymi mekowymi sprzętami w łapskach (nie jestem biegły w rozpoznawaniu orkowej broni, ale mamy w jednej ręce coś, co wygląda jak zmutowany miotacz ognia, a w drugiej wielkie kombinerki). Na plecy koleżka może załadować wspomniane wyżej solarium (w instrukcji piszą, że model lampy to Tellyport Blasta) albo cewki Tesli w wykonaniu garażowym :)

Zawartość pudełka prezentuje się następująco:
Mamy tu trzy pełnowymiarowe wypraski, instrukcję i podstawki (tutaj jedyny zgrzyt - zbóje z GW wsadzili do woreczka o jedną podstawkę za mało, ale na szczęście mam nadwyżki, a o jedną podstawkę pieklił się nie będę).
Poszczególne spruesy wyglądają tak:


Jak widać sprzętu wszelakiego jest w pudełku naprawdę sporo. Trzech orkasów, jeden grot, dużo broni, jakieś szpantyki, luneto- czy latarkokształtne doczepki, kawałki pancerzy. Brak dodatkowych smaczków typu squigi, gretchiny czy duperele na urozmaicenie podstawek. ale i tak ilość bitsów oceniam jako zadowalającą - przede wszystkim za sprawą broni, na uzbrojenie tych trzech brzydali dali tutaj tego pół wywrotki.

A teraz gwóźdź programu, czyli głowy. Orkowe łby lubię, zresztą pisałem o tym niedawno przy okazji ostatniej edycji Karnawału (można sprawdzić tutaj). Czerepy w tym pudełku to po prostu coś wspaniałego. Najlepszy zestaw orkowych mord jakie widziałem. W sumie główek jest 7, z czego przeciętne, ale akceptowalne 1-2. Reszta to, moim zdaniem, majstersztyk. Po kolei:

I, uwaga, Big Mek:

 Ostatni łeb jest dwuelementowy, składa się z łba właściwego i maski spawalniczej, którą można zainstalować pod wybranym kątem na bolcu wystającym z lewej skroni delikwenta. Urzekł mnie po prostu:)

Na koniec jeszcze fotka elementów grota-smarowniczego. Przez tą maskę i kształt dyszy bardziej mi przypomina spawacza, ale jak by go nie nazwać, fajny jest.
Z ostateczną oceną boksa wolę się wstrzymać do czasu złożenia i pomalowania jego zawartości, ale pierwsze (i drugie) wrażenie jest jak najlepsze. Świetny zestaw.

To by było tyle. Dziękuję za uwagę:)

środa, lutego 11, 2015

Wiedźma Elise

Dzisiaj mała odmiana od Mechagolemów. Wprawdzie ciężko opancerzeni i mechanicznie wzmocnieni brodacze mają swój urok, jednak z dzisiejszą bohaterką nie mogą się równać.
Elise the Witch to jedna z bardziej znanych figurek Reapera. Znanych i lubianych, bo halołinowej, pin-upowej, skąpo ubranej czarownicy o ładnej buzi i bujnych kształtach, siedzącej w dodatku okrakiem na zębatej dyni trudno nie polubić:) W mojej wersji prezentuje się tak:





poniedziałek, lutego 09, 2015

Mechagolem mark 3

Po Mechagolemie mk. 2 przyszła pora na wersję nr 3. Dwójka, pomimo zrealizowanego postulatu zwiększonej masywności, wciąż miała, w mojej opinii, wady. Przede wszystkim nie byłem zadowolony z żaluzji na plecach. Nie wyglądało to dość krasnoludzko. Po drugie, chciałem dodać mechagolemowi odrobinę wzrostu i poprawić proporcje. Z boxa assault terminatorów zostało jeszcze czterech, więc punkt startowy jakiś był, potrzebny był tylko pomysł.
W celu pozbycia się żaluzji, postanowiłem przekręcić korpus o 90 stopni i przyczepić go do nóg stroną z żaluzjami własnie. Z tego, co wcześniej było górą, zrobiłem front. W pasie wstawiłem odrobinę green stuffu kryjącą niedopasowanie obu części. Z tyłu figurki było nieładne wgłębienie - fragment korpusu, który normalnie łączy się z nogami. Zamaskowałem je krasnoludzką tarczą z boxa warriorów. W górnej części wstawiłem głowę pilota, dorobiłem kominek (w zamyśle to miała być machina parowa), kilka rurek, jakieś wskaźniki. Dokonałem też lekkiej modyfikacji oznakować (znów krasnoludzkie w miejsce imperialnych). Postanowiłem też tym razem zostawić lightning clawy. Uff. Brzmi to wszystko dość enigmatycznie, ale zdjęcia powinny wyjaśnić co i jak.
Gdy przyszło do malowania, wymyśliłem, że Mk. 3 będzie czerwony, z elementami bieli.
Nie przedłużając. Panie i Panowie, Mechagolem Mk. 3!



 Zdjęcia pokazują jedynego skończonego mechagolema serii 3. Oprócz niego zacząłem produkcję dalszych 3 sztuk w bardzo zbliżonej wersji z tą różnicą, że wyposażonych w młoty i tarcze zamiast lightning clawów (roboczo określam je numerem 3b). Póki co prace nad nimi są jeszcze w lesie, ale nie omieszkam się pochwalić, gdy przyjdzie czas. Może jakiś tutorial krok po kroku... Zobaczy się. Tymczasem czekam na przesyłkę z bazą pod Mechagolemy Mk.4 :)

czwartek, lutego 05, 2015

Figurkowy Karnawał Blogowy - VI - Samotne Głowy

Gospodarz lutowego Karnawału, Anolecrab, autor bloga Krypta Królów, zaproponował temat Samotnych Głów. Przejrzałem bitsy i znalazłem coś w sam raz - padło na jeden z łbów dla orczego pastuszka, dołączonego do pudełka Gretchinów.

Nieczęsto maluję zielonych, ale skoro jest okazja, to dlaczego nie spróbować? Orkowe gęby mają sporo zalet: są wyraziste, duże, egzotyczne, kolorowe i groteskowe. Pobrużdżone, co pozwala na ostre kontrasty w ramach niewielkich powierzchni. Mają mimikę jaką trudno znaleźć gdzie indziej - bardzo przerysowaną, czytelną. Postanowiłem więc na szybko pomalować orkowy pastuszkowy czerep. Z ostrymi kontrastami i fajną miną:)

Pokrótce, malowanie przebiegło tak:
1. Podkład: chaos black (spray)
2. Bazowy kolor: 1:1 mix Waaagh Flesh + Orkhide Shade
3. Delikatne rozjaśnienie: 1:3 mix Waaagh Flesh + Lahmian Medium
4. Mocniejsze rozjasnienie: Warboss Green
5 i 6 Wash (wzmocnienie cieni, zgranie pierwszych warstw, lekka koloryzacja): 1:3 mix Biel-Tan Green + Lahmian Medium (prawie po całości), następnie 1:3 mix Agrax Earthshade + Lahmian Medium (punktowo).
7. Różne detale:
- Hormagaunt Purple - dziąsła
- Mephiston Red i Wild Rider Red - oczy
- Zandri Dust - ząb
- Balthasar Gold i Gehenna's Gold - kolczyki
8. Nuln Oil - punktowo, gdzie potrzeba
9. Ushabti Bone - ząb i środek wyłupiastego oka
10. Screaming Skull - czubek zęba
11. Skarsnik Green - 1:1 mix Skarsnik Green + Screaming Skull - highlighty krawędzi
12. Biel-Tan Green - punktowo, wtopienie highlightów w tło
13. drobne końcowe poprawki Warboss Greenem i Chaos Blackiem (i więcej światła przy zdjęciu).

  Ostatecznie Samotna Głowa Orka-Pastuszka (z półprofilu) wygląda tak:


Niestety, przez przedłużający się niedobór aparatu, tym razem zdjęcia robiłem maglem. Stąd słaba ich jakość:( Obiecuję poprawę.

poniedziałek, lutego 02, 2015

Mechagolem mark 2

Dziś kontynuacja tematu krasnoludzkich kroczących machin bojowych. Jeżeli początek komuś umknął, zapraszam tutaj.

Jakkolwiek byłem z konwersji Astragotha zadowolony, to jednak uznałem, że idea warta jest rozwinięcia, bo mogłoby być lepiej. Stwierdziłem, że golemowi mk. 1 brak masywności - mimo, że przerasta szeregowego krasnoluda o jakieś pięć głów, to szczypior z niego. No i ostatecznie jako bazy kolejnej wersji użyłem cielska assault terminatora.
Wkleiłem do środka brodatego pilota, spiłowałem większą część imperialnej ikonografii i zastąpiłem ikonografią krasnoludzką, dokleiłem jakieś fragmenty mechanizmów, kawałek sprężynki, a z green stuffu zrobiłem płytowy fartuch. Następnie zrobiłem czarny podkład, maźnąłem całość na ciemnozłoto i... aż mną zatrzęsło, tak bardzo mi się to nie podobało. Wyszło paskudnie. Figurka trafiła na dno pudła z bitsami i przeleżała tam kilka lat.
Wykopałem biedaka dopiero w zeszłym tygodniu z myślą o tym artykule i zlitowałem się nad nim. Ostatecznie największą bolączką było spaprane malowanie, więc rzecz do poprawienia.
Rekonwalescent dostał nowe kolorki i zyskał na prezencji. Dziś wygląda tak:


 

 
O ile wersja pierwsza mogłaby zastąpić Master Engineera (niby podstawka trochę większa, ale co tam), to w przypadku tego potwora tutaj w grę wchodziłaby raczej alternatywna aparycja najemnego ogra albo unit filler... W każdym razie jest duży i świeci się jak nie powiem co:)

Zapraszam na kolejny odcinek i kolejną wersję krasnoludzkiego mecha.