Zmontowanym ludkiem się już chwaliłem (o tutaj), a dziś pora na zmontowanego i pomalowanego. Konstrukcyjnie od ostatniego razu niewiele się zmieniło - tyle, że póki co zrezygnowałem z tarczy, która jakoś tak mi nie grała. Starałem się trzymać mrocznej kolorystyki, w związku z czym zamiast pomalować rdzę moim normalnym, dość jaskrawym sposobem, skorzystałem z tutoriala, który ukazal się jakiś czas temu na blogu Gardens of Hecate (wprawdzie niektóre chemikalia zastąpiłem tymi, które akurat miałem w warsztacie, ale trzymałem się ogólnych wytycznych i efekt bardzo mi się podoba). Przed Państwem Zwiastun Rozkładu!
***
I've already presented my Harbinger convertion (here), and now it's time to show the completed mini. There haven't been many changes to the model since last time - the only thing is a shield which in the end I removed. I've tried to keep the colours sinister so instead of using my normal recipe for rust (which gives rather bright effect) I decided to follow the tutorial that has been lately published on the Gardens of Hecate blog (I've replaced some of the chemicals with the ones I have in my workshop, but the general idea has stayed. And I like the results.) Ladies and Gentlemen, the Harbinger of Decay!
***
Nurglinga z kredką trzeba było przy tej tabliczce! ;) Nurglingi teraz to jak nowy czarny! Świetnie wyszedł i dobrze, że nie jest kolejnym statycznym i trochę smętnym plagusem. PS. Nie wiedzieć czemu ale nasunęło mi się skojarzenie ze starym Archaonem z czasów kiedy Dorghar próbował być bardziej koniem niż smokiem. ;)
OdpowiedzUsuńW drodze wyjątku poszedłem w nurglową figurkę wyglądającą raczej poważnie niż śmiesznie. Nawet się nie połapałem, że przypadkiem staroarchaońska poza wyszła :D
UsuńWiem, że to zawsze jest jak slap in the face, ale nie poradzę - najbardziej mi się podoba wkomponowanie tej czachy w podstawkę :-) Łosiowe rogi budzą mieszane uczucia, tym niemniej całość bardziej niż sympatycznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę kompozycji mojego skalnego ogródka! Cieszę się, że są ludzie, którzy zwracają uwagę na ten często pomijany aspekt tworzenia figurki. W końcu to nie w kij dmuchał! Trzeba się nieraz zdrowo namęczyć, nazastanawiać i nakombinować żeby odpowiednio dobrać i wkleić czachę, grzybka czy inny pieniek :)
UsuńA co do rogów, to nie dało się ich uniknąć - w końcu ludek nawiązuje do rogatego oryginału.
A ja krótko - Pięknie to wygląda! Klimatycznie
OdpowiedzUsuńMiło mi:) Dzięki wielkie!
UsuńDla mnie łosiowe rogi pasują jak ulał, ogólnie ładnie (jak na Nurglowe standardy) wyszedł Ci ten model :)
OdpowiedzUsuńNo bo jak to tak bez rogów ;) Dzięki!
UsuńUdana konwersja i malowanie również wielce zacne!
OdpowiedzUsuńCieszę się zatem:) Dzięki!
UsuńSuper figsa. Brawo.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńBardzo dobra sprawa, gratuluję udanej pracy. Podoba mi się końska (?) morda i całość. Tabliczka robi fajne wrażenie, jeździec jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuńW końcu to Nurgle, no nie? ;)
UsuńPrzyjemnie się go malowało.
Jest prześwietny, ta rdza mi się bardzo podoba (muszę sobie poczytać to pod tym linkiem) i konik doskonale wyszedł.
OdpowiedzUsuńDzięki:) A do lektury artykułu pod linkiem zachęcam, bo sposób fajny i przystępnie wyłożony.
UsuńŁadnie, choć mógłbyś dać jeszcze jakiejś paskudnej cieczy na ostrze kosy.
OdpowiedzUsuńPaskudna ciecz była, ale to jest specjalna Kosa Nurgla, zrobiona ze specjalnego zaraźliwego metalu, który absorbuje wszelkie paskudne ciecze przez co staje się coraz bardziej zaraźliwy ;)
UsuńJest moc. Rogi mi się podobają. Rdza mi się podoba. Całość jest świetna i klimatyczna.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! :)
Usuń