Anolecrab, autor bloga Krypta Królów wrócił ostatnio po dłuższej nieobecności w blogosferze z wpisem na temat niejakiej Lanyssy Ryssyl (kto te imiona wymyśla?) - szpiczastouchej czarodziejki spod znaku Hordes. I fajnie mu babeczka wyszła, chociaż sam skromnie wymawiał się od pochwał i gratulacji! Dlaczego o tym wspominam? Otóż jego post przypomniał mi, że dawno, dawno temu sam malowałem dokładnie tę samą figurkę! Malowałem ją komuś, nie pamiętam komu, jednak zanim trafiła do tego kogoś, zrobiłem kilka zdjęć. Poszperałem, poszperałem i zabytkowe zdjęcia się znalazły:) Niestety, czasy to były takie, że fotografowało się natką pietruszki przy świetle zapalniczki. Ale pamiątka dawnych czasów jest. Figurka, jak na rzeczone czasy, wyglądała nieźle, dziś jednak prezentuje się raczej mało olśniewająco. Tzn. olśniewa o tyle, że washe w 2006 czy 2007 roku błyszczały się jak psu jajca, co widać na załączonych obrazkach:)
Ta Twoja ma jakoś większą szczękę niż ta kryptowa ;)
OdpowiedzUsuńWidać stare washe poza tym, że błyszczały, zawierały jakieś bonusy hormonalne 😉
UsuńWidać również zamiłowanie do czerwonych szminek ;-) Oczy jednak wyszły bardzo fajnie ;-)
OdpowiedzUsuńTen czerwony to Terracota - jeden z moich ulubionych kolorów z dawnej palety. Dzisiaj patrząc, oczy może i są najlepszą stroną tego modelu w moim wykonaniu 😀
UsuńWygląda dobrze :) Można by tylko popsikać jakimś lakierem matującym :P
OdpowiedzUsuńTo by rzeczywiście mogło pomóc, jednak sądzę, że gdybym miał tę figurkę, przemalowałbym ją zupełnie. Zestarzała się trochę 🙂
UsuńKobitka niczego sobie ;-)
OdpowiedzUsuńW paru miejscach zaokrąglona, w paru szpiczasta, jak to z elfkami nieraz bywa 😉
UsuńMiłe oku mimo swoich lat ;)
OdpowiedzUsuńMiło zmierzyć się czasem z jakimi demonami figurkowej przeszłości, ta retrospekcja wygląda całkiem grrrrrrr. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki🙂 Aż trudno mi uwierzyć, że walczyłem z tym modelem już 10 lat temu...
UsuńNo rzesz kurczę :) ! Popatrz na te oczy (u mnie ich nie ma!), na włosy (ty masz wyraźniejsze!) a usta? -ohohoh. No i płaszcz masz piękny, zielony, z liści - ja walnąłem szary jak z piór kruka ... :) Hehehe
OdpowiedzUsuńBez grama fałszywej skromności powiadam, że Twoja wersja bardziej mi się podoba. Brak połysku w dziwnych miejscach, uczciwe głebokie cienie, refleksy we włosach, zero pstrokacizny... Jest moc.
UsuńMi się podoba =) bardzo ciekawe malowanie!
OdpowiedzUsuńVery nicely done, love the cape!
OdpowiedzUsuń