wtorek, sierpnia 30, 2016

Unboxing/WIP - Daemon Prince

Mając w pamięci, jakiego ambarasu w naszej AoSowej potyczce o Gumbinową Wioskę narobił Demoniczny Książę Pies, postanowiłem, że reprezentowanie takiego rzeźnika przez kundlo-pancerniko-krowę z Chronopii jest co najmniej niesmaczne. I wypadałoby postarać się o jakąś bardziej dopasowaną do tej figurkę. Taka jest geneza zakupu, który ostatnio poczyniłem - nabyłem sobie pudełko z Daemon Prince'm.

Pudełko jakie jest, każdy widzi. Z przodu - rogaty brzydal. Z tyłu trzej rogaci brzydale. Wygląda to tak:
 

W środku znajdują się dwie ramki, instrukcja i dwie podstawki - okrągła (o średnicy trochę ponad 60 mm) i kwadratowa (50x50 mm).


Odlewy nieco odstają jakością od najnowszych cudów z GW. Ale nie są najgorsze. Nie wspomniałem jeszcze o tym, że z zestawu można złożyć księcia fantaziakowego albo czterdziestkowego. A jak ktoś ma smykałkę do green stuffu, to złoży nawet dwóch, bo bardzo dużą zaletą jest spora nadmiarowość części. 


Na ramkach mamy:
- Trzy głowy. Wszystkie rogate i paskudne. Niby takie mają być, ale niespecjalnie mi się podobają.
- Dwie przednie części korpusu, jedną pod fantasy i jedną pod wh40k (ale przy niewielkim wysiłku można je pokonwertować w jedną albo drugą stronę)
- Jeden tył korpusu. Jak chcemy mieć dwóch demonów z jednego boxa, trzeba sobie drugi taki jakoś ulepić.
- Parę nóg. Każda noga ma osobno doczepianą "stopę" z pazurami. Znów, jak chcemy dwóch brzydali - dla jednego trzeba wymyślić jakieś inne podwozie.
- Ogon. Sztuk jedna. Można, ale nie trzeba go doczepić.
- Ręce. Dużo rąk. Prawe: z toporem, mieczem, futurystyczno-demonicznym mieczem i czymś a la power claw. Lewe: power claw i taka bez niczego (z karwaszem dopasowanym do prawicy z toporem).
- Dwa razy loincloth. Ktoś może wie, jak się to nazywa po polsku? Ani to przepaska, ani spódniczka... W każdym razie jedno takie coś jest kolczugowate, drugie bardziej szmaciane.
- Dwa elementy pancerza na uda (po jednym na prawe i lewe udo)
- Parę naramienników a la 40k.
- Pojedynczy naramiennik z kolcem.
- Cosie do zainstalowania na plecach: para skórzastych skrzydeł, para jakichś takich rur wydechowych w stylu zmutowanych space marines, para zestawów kolców.
- Kawałek chaotycznej gwiazdy. Ot, takiej ozdóbki.

Podsumowując, sporo dobra, które, szczególnie jak je ładnie pomalować, może wyglądać wielce srogo.

Tyle, jeśli chodzi o unboxing. Ale wspomniałem coś o WIPie. Otóż zacząłem już składać tego gentlemana. Spasowanie elementów jest niezłe, ale w kilku miejscach szpachlowanie jest wskazane (szczególnie na łączeniu przód-tył korpusu). Głowę dałem mu zupełnie inną niż te rogate brzydactwa - nie są jakieś złe, ale od dłuższego czasu planowałem coś innego. Odłożyłem ładnych kilka miesięcy temu właśnie z myślą o tej drobniutkiej konwersji głowę szefa Ogrów Irongutsów! To ta w hełmie z kolczugą zasłaniającą twarz, bardzo charakterystyczna i klimatyczna. Byłem bardzo mile zaskoczony, gdy odkryłem, że głowa pasuje jak ulał! Nawet szlifować nic nie trzeba. Po prostu jak stąd:)

Kończę już. Dodam tylko, że chciałbym się wyrobić z malowaniem na piątek, a póki co mała zajawka:


8 komentarzy:

  1. Ta głowa rzeczywiście fajnie pasuje. Dzięki za reckę

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby mała konwersja, a efekt powalający! Jakąś fajną podstawkę tylko jeszcze potrzeba, a z Twoim malowaniem będzie extra =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wiarę we mnie☺ Postaram się nie sprawić zawodu.

      Usuń