piątek, kwietnia 08, 2016

Krewmiecz i grozawłócznia, czyli nazewnictwo w AoS

Relacja z odpakowywania fyreslayerów, którą Maniex ostatnimi czasy umieścił na Maniexite sprowokowała mnie do refleksji nad Age of Sigmar. Co więcej, gdy już miałem prawie gotowy tekst, rzeczony Maniex zamieścił artykuł o wadach i zaletach AoS z perspektywy kilku miesięcy obserwacji i doświadczeń. Idąc podobnym tropem chciałbym się podzielić własnymi spostrzeżeniami dotyczącymi specyficznej i wąskiej części nowego systemu, jakim jest słowotwórstwo. I wyciągnąć z tego jakieś wnioski.

Nazewnictwo w AoS kwieciste jest wielce. Jednostki, bohaterowie, broń, pancerze, wszystko nagle dostało nazwę własną. Wygląda to tak, jakby każda nazwa musiała jednoznacznie wskazywać na frakcję i niekiedy śmiesznie to wychodzi. Na początek weźmy na warsztat Khornowców. Wypisałem sobie nazwy oddziałów i na własny użytek przetłumaczyłem na polski.

Blood Warriors - Wojownicy Krwi albo Krwojownicy (zaczyna się nieźle)
Bloodreavers - Krwozbójnicy (póki co, może być)
Wrathmongers - Gniewładcy (coś zgrzyta)
Skullreapers - Czaszkosiarze (hmmm)
Gorechosen Champions - Krwybrańcy (ewentualnie Juchowybrani Czempioni. tak czy siak oła.)
Aspiring/Exalted Deathbringer - Śmierciodawca (fu)
Slaughterpriest - Rzeźnikapłan alboi Kaźniodzieja (ajajajaj)
Skullgrinder - Czaszkogniot (błe)

Zdecydowanie widać tu jakąś prawidłowość. Bierzemy normalną nazwę, dodajemy krew/juchę/posokę/czaszkę/gniew i błogosławieństwo Khorna nań spływa. Polski średnio się nadaje do łączenia dwóch słów w jedno, stąd sztuczność tych tworów, które porobiłem - tyle, że oddają mniej-więcej sens oryginałów. Co wypada raczej słabo, to czytelność nazw - trudno po samej nazwie określić co jest co. Ale nie jest najgorzej. Najgorzej, to będzie, jak przejdę do Stormcastów :D Zanim to nastąpi, ciekawostka, wyciąg z khornowej listy wyposażenia. Same topory:

Axe (topór)
Double-bladed axe (dwusieczny topór)
Bloodbathed axe (we-krwi-skąpany topór)
Goreaxe (juchotopór)
Reaver axe (rozbójtopór)
Meatripper axe (topór mięchorwij)
Ruinous axe (ruiniczny topór) ;)
Bloodbite axe (topór krwawogryz)
Ensorcelled axe (zaklęty topór)


Bogactwo typów toporów powala:) Rozumiem, że chodziło o to, żeby nazwy nie powtarzały się na różnych warscrollach. Wyszło... wymuszenie i dziwacznie nieco.

A teraz Stormcast, czyli, jak rzekł Maniex, Burzuceni Wieczyści (zrobiło mój dzień). Obawiam się, że tu jest znacznie gorzej niż z krwojownikami krwawego krwboga. Sporo typów oddziałów różniących się od siebie jedynie czapkami i bronią w łapkach, a każdy ze specjalną groźną i budzącą szacunek nazwą. Co gorsza, nazwy nie mają intuicyjnego związku z tym, co nazywają. Ale za to są groźne i budzące szacunek.

Na dzień dobry Paladyni:
Decimators - jak sama nazwa wskazuje, zabijają co dziesiątego wroga :>
Retributors - ci są odpłacania (pięknym za nadobne)
Protectors - a ci najwyraźniej od chronienia.

Za paladynami wchodzi palestra:
Prosecutors - oskarżyciele
Liberators - wyzwoliciele
Judicators - sądziciele
 
I jeźdźcy na smomach, to znaczy drakotach ;)
Tempestors - burzownicy (burzyciele?)
Fulminators - pioruniarze
Concussors - ogłuszacze
Desolators - spustoszacze

Do tego dochodzą Niebiańskańci, Kasztelanci, Reliktorzy, Vexillorzy, Heraldorzy, ale do nich nic nie mam, przynajmniej ich nazwy mają jakiś związek z ich funkcjami, czego raczej nie można powiedzieć o pozostałych. Pewnie, są zgrabnie i spójnie skonstruowane w oparciu o dostojną łacinę, ale znaczeniowo, wyglądają na dobrane niemalże na chybił-trafił. Byleby było groźnie i budziło szacunek.

Cóż. Mleko się już rozlało i nic z tym nie zrobimy. A może ja gunwo wiem i nie trzeba nic z tym robić? Może człowiek w wieku chrystusowym, już się po prostu nie mieści w targecie, bo gra jest wycelowana w uczniów podstawówek i gimnazjów? W końcu jak się ma 12 czy 13 lat, tacy spustoszacze czy odpłacacze mogą swoją nazwą robić wrażenie...
 
Cieszę się, że jest AoS. Szkoda, że WHFB zmarł śmiercią tragiczną, ale co robić. Jak sprzedaż nie szła, to nie szła. GW to firma, a firma to wynalazek, co służy do tego, żeby zarabiać pieniądze. Dobrze, że wyszli z czymś w miejsce Szacownego Nieboszczyka (Cześć Jego Pamięci). AoS ma sporo pozytywów - Maniek wskazał je w swoim artykule. Zgadzam się z tym, co napisał (O dziwo!), więc nie będę ich tu wyliczał. Niestety, są też negatywy, choć może to, co ja za negatywy uważam, wynika z konfrontacji moich oczekiwań z rzeczywistością, a obiektywnie negatywami to nie jest.

Kończąc, dochodzę do podobnej konkluzji, co Maniek - wygląda na to, że kontrolę nad systemem przejęli ludzie z branży stricte zabawkarskiej. Pozostaje życzyć, żeby im to finansowo dobrze żarło i się kręciło. Obecni gimnazjaliści się zestarzeją, dojrzeją, więc może system dorośnie wraz z nimi i wady znikną. Oby.

7 komentarzy:

  1. Wiem, że pisałeś artykuł o nazewnictwie i celowo unikałem tego tematu jak ognia. Na usprawiedliwienie - do mojego zbierałem się już od 2 miesięcy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie chwaliłeś, że coś takiego piszesz - możnaby zrobić jakąś polemikę, a la dialog:D Następnym razem trzeba będzie pomyśleć. Znamienne, że formułujemy podobne wnioski, mimo startu z zupełnie różnych punktów. Może naprawdę coś jest na rzeczy.

      Usuń
  2. No jak tak czytam to rzeczywiście słowotwórstwo kwitnie tam u nich :). Nie śledziłem tych Stormcastów bo mam swoich zwierzoludzi (Którymi jeszcze nie grałem :). Po waszych tekstach zauważyłem że mimo że na początku byłem strasznie ciekaw i bardzo chciałem grać w AoS tak teraz tęsknię żeby zagrać swoimi orkami w prostokątnyh oddziałach :) mam nadzieję że to się zmieni i pogram jeszcze trochę jak pomaluję wszysykich swoich zwierzaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się co zniechęcać - pomimo, że AoS swoje za kołnierzem ma, nie zamierzam nagle na powrót przebazowywać Chaosu na prostokąty :)

      Usuń
  3. Przy całej mojej niechęci do AoS uważam,że trochę się czepiasz ;)

    Język angielski od polskiego różni się tym, że w tym pierwszym takie słowotworzenie nie jest niczym niezwykłym i nie dotyczy jedynie nieszczęsnego AoS. Było już obecne w WFB choćby przy imionach i przydomkach bohaterów czy nazwach magicznych przedmiotów. Zresztą jest obecne także w literaturze fantastycznej.

    Język polski nie jest tak elastyczny choć niektórym autorom, jak na przykład Tomaszowi Kołodziejczakowi w opowiadaniu Czarny Horyzont udaje się tworzyć całkiem udane 'markebuzy', 'oktocentaury' czy inne 'czaromaty'.

    Zresztą podobny problem miałem z moim Warheim FS, w WFB czy Mordheim istniało wiele zasad specjalnych nazwanych podobnie jak te przytoczone przez ciebie przykłady z AoS. Nie zawsze dało się je przetłumaczyć dosłownie stąd w WFS znaleźli się 'rezuni', 'fechmistrzowie' czy inni 'mistrzowie walki'.

    I fakt jeśli będziemy tłumaczyć angielskie nazwy czy nawet imiona, to często będą brzmieć niedorzecznie lub zwyczajnie śmiesznie ale chyba nie o to chodzi.

    Ewentualny tłumacz miałby trudne zadanie ale myślę że Inkub dałby radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem bynajmniej nie dotyczy tłumaczenia - moim zdaniem to w oryginale jest marnie. O ile nie mam absolutnie nic przeciwko temu, gdy w ten sposób tworzy się przydomki, nazwy miejsc, nazwy artefaktów, generalnie nazwy określające jedną konkretną osobę, lub jedyny w swoim rodzaju przedmiot czy lokację, o tyle nazywanie wszystkiego w ten sposób uważam za sztuczne i wymuszone. Bardziej obrazowo, w AoS nie ma "spadochroniarzy", są tylko "Czerwone Berety", a raczej "Rozwalacze", bo nazwa "Czerwone Berety" pochodzi od rzeczywistej i czytelnej cechy. W AoS każda z nowych jednostek, choćby najbardziej podstawowa nie jest po prostu "kultystami Khorne'a" albo "żołnierzami Azyru". To muszą być "krwawi rozbójnicy" albo "wyzwoliciele". To miałem na myśli pisząc o przegiętym słowotwórstwie.
      Co do samego tłumaczenia, tutaj problemu nie widzę - mamy wielu dobrych tłumaczy, więc nie martwię się o to, choć pracę będą mieli ciężką, bo tłumaczenie kiczu, niestety, najczęściej daje kicz. Moje tłumaczenia nazw pozwoliłem sobie zamieścić w tekście, by osoby nie znające angielskiego wiedziały o czym piszę. Skonstruowałem je tak, by możliwie dobrze oddać znaczenie. Jednocześnie, tam, gdzie to możliwe, starałem się je "uzwięźlić", np. przez łączenie wyrazów, żeby były to nazwy, których możnaby użyć bez ich skracania.

      Usuń
  4. Całe szczęście gram w AoS jedynie starymi armiami i ominęły mnie te patetyczne nazwy. Też mi nie podchodzą ale cóż, znak czasów.

    OdpowiedzUsuń