Dzisiejszy model to zdecydowanie najdłużej malowana figurka w mojej karierze. Zacząłem malowanie w czasach, gdy Island of Blood był jeszcze względnie młodym zestawem, czyli gdzieś w pierwszej połowie 2011 roku. Zacząłem i nie skończyłem, bo się jakoś nie złożyło. Biedny gryf czekał 4 lata na dopracowanie. Czekał, czekał, aż w końcu się doczekał - pomalowałem go do końca i dorobiłem podstawkę na początku bieżącego roku. Chciałem od razu po pomalowaniu wrzucić go na bloga, ale pojawił się problem ze zrobieniem zdjęć, bo ten skubaniec ma strasznie wielką rozpiętość (nie pomaga mu także wysoka podstawka) i nie mieścił mi się na moim białym tle z kartki A4. Na szczęście istnieją też kartki A3, o czym przypomniałem sobie jakoś w zeszłym tygodniu przy okazji wizyty w sklepie:)
Jakby ktoś był ciekaw, to suche wiechcie na podstawce są zrobione z suchej trawy:) Kończąc prace nad modelem zauważyłe, że podstawka nudą wieje, a ja nie mam pod ręką nic ciekawego, żeby coś z tym zrobić. Poszedłem więc na łąkę i znalazłem odpowiednie suche zielsko. Plus lutego jest taki, że wszystko na łące jest wyschnięte. Niestety minus jest taki, że wcześnie robi się ciemno - szukałem durnych badyli długo i upaprałem się błockiem. Generalnie zalecam prowadzenie poszukiwań odpowiednich badyli na łące w dzień:)
Na koniec zdjęcia podstawki: