czwartek, marca 05, 2015

Arcyalchemik

Kiedy Games Workshop wypuścił Island of Blood byłem średnio zadowolony - ani skaveni ani wysokie elfy (szczególnie wysokie elfy) do moich ulubionych armii nie należą. Ale jak się przyjrzałem figurkom, zmieniłem zdanie. Do tego stopnia, że choć na całe pudło się nie skusiłem, to ostatecznie kupiłem chyba każdy jeden model specjalny, jaki w pudełku się znajdował: szczurogry z pastuszkiem, szefa skavenów, gryfa i elfiego czarodzieja. Tego ostatniego nawet w dwóch egzemplarzach. I tutaj dochodzę do sedna sprawy.
Pomimo, że zestaw imperialnych czarodziejów uważam za świetny, to ludkowie, których można z niego złożyć są dość mało dynamiczni i, o ile są świetni jako czarodzieje-szeregowi, kaprale czy sierżanci, to niekoniecznie mi pasują na czarodziejów wysokolevelowych, pułkowników i generałów (ewentualnie szogunów;) ) w swojej klasie. Od czasów pokazania się wood elfowych Spellsingerów podobają mi się figurkowi czarownicy, którzy sobie latają, bo ich wichry magii unoszą w górę - dość spojrzeć na takiego maga, by wiedzieć, że to ktoś, kto jest ponad stąpającą po ziemi tłuszczą. Dosłownie i w przenośni. Szczęśliwie w IoB trafił się wspomniany już elfowy czarownik. Figurka lewitująca, a do tego przyjemna w konwertowaniu, bo dobrze rozplanowana przestrzennie i plastikowa. Kolega czarownik dostał więc złotą maskę Kolegium Złota, inną lagę i w ten prosty sposób został arcymistrzem alchemików:




niedziela, marca 01, 2015

Unboxing - Blood Angels Tactical Squad

Dziś kolejny po Orkowych Meganobach raport rozpakowawczy. Tym razem padło na Tacticala Blood Angelsów.

Na początek słów kilka o pudełku i informacje ogólne. Zestaw zawiera części na oddziałek Space Marines, konkretnie Blood Angels. Wszystko mieści się w standardowym, zafoliowanym, czarno-szarym kartonowym pudełku GW (ok. 23x15x5 cm) ozdobionym zdjęciami pomalowanych marinesów. Producent informuje, że części wystarczy na 10 figurków.
Po otwarciu pudełka (i ogarnięciu elementów rozlokowanych na sprue'sach) okazuje się, że GW nie ściemnia, i rzeczywiście jest tam dość części na 10 wojaków. Ba, nawet trochę zostanie. Zawartość przedstawia się następująco:

Mamy tutaj 3 ramki z częściami. Zwraca uwagę ich gęste wypełnienie - w odróznieniu od tego, co to czasem bywało, pustej przestrzeni jest bardzo niewiele. Oprócz ramek jest też broszurka z instrukcją złożenia i przeglądem opcji konstrukcyjnych. I, last but not least, podstawki. W tym punkcie chciałbym się chwilę zatrzymać, bowiem podstawki różnią się od tradycyjnych rozmiarem - są nieco większe (średnica 32 mm). Tak na marginesie, rozmiary podstawek w GW chyba wymyśla jakiś elektryk, bo średnice są dziwnie zbieżne do wartości typoszeregu bezpieczników :D Stara podstawka - fi 25 mm. Nowa - 32 mm. Terminatorska - 40 mm. Drednotowa - 64 mm (dobra, tutaj mała rozbieżność, bo bezpieczniki są 63, a nie 64 A). Jeśli jeszcze wymyślą podstawkę fi 50 mm, to będzie koronny dowód ;) Koniec dygresji. Poniższe zdjęcie pokazuje porównanie starej i nowej podstawki (stara po lewej stronie, nowa po prawej).


Rzut oka na ramki. Części, jak już pisałem, wystarczy na 10 na kompletnych ludków. Jedenastego ulepić się już nie da. W sumie naliczyłem 10 pleców, 11 napierśników (w tym ładny anatomiczny kirys dla sierżanta, przywodzący na myśl rzymskie pancerze oficerów legionów), 16 głów (w tym 3 bez hełmów) 11 plecaczków (w tym jeden dla specjalisty) i 10 par nóg. Do tego rączki (jest spora nadwyżka) i naramienniki (naliczyłem 23 sztuki, w tym 1 połączony z prawą ręką - dla operatora heavy boltera). I broń. Broni wszelakiej jest duży i szeroki wybór. Mamy tutaj:
- z broni do walki wręcz: power sword, chain sword, power fist, nóż
- z broni ciężkich: heavy flamer, heavy bolter

- storm bolter
- pistolety (bolt, plasma, grav, melta, mały flamer)
- powiedzmy, że karabiny (10 bolterów, plasma, grav, melta, flamer)
- kombi-składak w kilku opcjach (u dołu bolter, a do tego u góry doczepiany moduł plasma, grav, melta, flamer)
Do tego różne granaty, bomby i inne wyposażenie (auspex, jakieś tam torebeczki, celowniki itd.).


Baaardzo duża część elementów zestawu (co nie powinno być zaskoczeniem), jest pooznaczana symbolami Blood Angels. Krople (ze skrzydełkami lub bez) zdobią elementy pancerzy, broń, wyposażenie, prawie wszystko właściwie. W zestawie jest też sporo blingowatych gadżetów do podoczepiania (sztandar, oznaczenia, insygnia). Na szczęście, przy całej kiczowatości Space Marinesów i absurdalnym niekiedy zagęszczeniu ornamentów, wcale nie wygląda to źle. Moim zdaniem - wręcz przeciwnie, jest w tym jakieś patetyczne dostojeństwo dobrze komponujące się z backgroundem. Jakość odlewów jest doskonała. Różnorodność części - olbrzymia (nie ma możliwości złożenia dwóch identycznych marinesów). Jeśli już miałbym się do czegoś przyczepić, to powiedziałbym, że figurki we wszystkich dostępnych konfiguracjach są dość statyczne - jakby się nie narobić, to bez ostrego cięcia dostaniemy oddział 10 groźnie wyglądających gości, którzy sobie stoją. Ale może to tak w ramach tego patosu...
Generalnie jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jeżeli ktoś chciałby sobie skompletować wojsko Blood Angelsów - ten box to dobry pomysł. Ja, w każdym razie, jestem zadowolony. Nie wiem jeszcze, kiedy się wezmę za złożenie i pomalowanie swoich, ale na pewno nie omieszkam się pochwalić ;)

środa, lutego 25, 2015

Magda Mintsilver - Krasnoludka

Dawno, dawno temu, zamieściłem na blogu dowód na to, że krasnoludzkie kobiety istnieją, a na dodatek różnią się znacząco od krasnoludów płci męskiej. Po czterech prawie latach domalowałem reaperowej krasnowojowniczce siostrzyczkę.
Magda Mintsilver, to kolejna, po Freji Fangbreaker krasnoludka od Reapera. I, podobnie jak koleżanka, nie ma brody, ani nawet wąsów. Dziołcha dysponuje za to całkiem przyjemną dla oka aparycją. Można sprawdzić na zdjęciach:







poniedziałek, lutego 23, 2015

Space Marine Terminators

Dziś lekkie wykopki - figurki pomalowane już dawno, ale jakoś nie przydarzyło się dotąd kilku zdjęć im zrobić i na bloga wrzucić. Koń jaki jest, każdy widzi - terminatorzy z boxa Assault on Black Reach. W barwach około Blood Angels. Chciałem pomalować ich nieco ciemniej i mniej jaskrawie niż zwykle, stąd bazowe kolory - Dark Flesh i Terracota. Z braku pomysłu na to, co to właściwie za zakon, nie oznaczyłem pancerzy symbolami zakonu, kompanii itd. Za to wymyśliłem sobie specjalne malowanie power fistów - ostrzegawczy żółty (gdzieniegdzie z czarnym) i kontrastujący granatowy.

W całości oddziałek wygląda tak:


I fotki indywidualne.





Na koniec moje ulubione malowanie rękawicy:

sobota, lutego 21, 2015

Mechagolem mark 4

Nareszcie mogę się pochwalić Mechagolemem w wersji rozwojowej nr 4. Jest to najprawdopodobniej wersja ostateczna - żeby utrzymać tendencję, że każda wersja jest większa, a przynajmniej wyższa od poprzedniej, musiałbym chyba zacząć konwertowanie od czegoś kalibru titana...
Mechagolem Mk. 4 bazuje na drednocie furioso. Jest uzbrojony w szpony i dwa podwieszone pod rękami działka (z drakegunów). Kabinę pilota zrobiłem z green stuffu, krasnoludzkiej tarczy i części sarkofagu drednota-librariana. Pilot trafił do wojsk pancernych prosto z lotnictwa (głowa pochodzi z ostatniej wersji żyrokoptera). Rury wydechowe przedłużyłem trąbami od iron drake'ów. Wzrostu i powagi dodaje zatknięty u góry sztandar. Już po złożeniu wszystkiego do kupy wymyśliłem, że skoro wygląda jak czołg, to pomaluję go jak czołg - na zielono. Żeby trochę urozmaicić i spasować z resztą armii dodałem kilka czerwonych elementów (generalnie u moich brodaczy czerwień dominuje) i wikińsko-celtyckie freehandowe ornamenty. Jestem zadowolony z efektu, więc pozostałe power armory w wersji 3b pomaluję podobnie. A wyszło to tak:




Górą Rzeczpospolita Krasnoludzka ;)