niedziela, stycznia 18, 2015

Figurkowy Karnawał Blogowy - V - Niedokończone Opowieści

Witam po baaardzo długiej przerwie.

Temat tegomiesięcznego Karnawału skłonił mnie do wypowiedzenia się. Wszak dwuletnia przerwa w malowaniu figurek, niespowodowana, dodam, wyczerpaniem zapasu modeli czekających na pomalowanie, to jedna wielka niedokończona opowieść. Poza tym, jak chyba każdy, kto się w to bawi, mam w dorobku kilka przedsięwzięć, których dokończyć się po prostu nie udało.
Na szczęście padłem ofiarą spisku mającego na celu ponowną aktywizację mnie jako malownika ludków, więc przynajmniej część z rozpoczętych opowieści ma szanse na dokończenie :) Wielkie oficjalne dzięki dla Oli, inicjatorki spisku oraz Mariana i Potsiata, współspiskowców:)

Do rzeczy!



Zdarza mi się czasem słomiany zapał. Widzę figurkę, zachwycam się, mam w głowie sto pomysłów, kupuję, przynoszę do domu, wyciągam, oglądam po raz kolejny... i nagle ściana. Pomysły gdzieś ulatują, figurka trafia do pudełka. Czasem choćby z podkładem, czasem bez. Spośród takich historii, które nie tylko nie znalazły końca, ale dyskusyjne jest, czy miały początek, mogę wymienić:
- Wiadro wojowników chaosu. Ze trzech pomalowanych, część pryśnięta podkładem, część złożona, część jeszcze w wypraskach.
- Isabella von Carstein. Nabyłem, wyjąłem z blisterka, i nic. Leży sobie, nawet nie sklejona.
- Wood elf Spellsinger. Kiedyś pomalowałem jedną taką elfkę w prezencie, a później stwierdziłem, że chcę ją mieć i na półce. Jakoś się nie złożyło. Czeka w blisterze.
- Squad Cadianów. Po wstępnym zauroczeniu nawet z wyprasek nie wyciąłem. Tkwią w pudełku i czekają na lepsze czasy.
Nieco inna jest sprawa z night goblinami z BoSP. Mam ich coś z półtorej setki, złożonych i posprejowanych na czarno. W ich przypadku przytłoczyła mnie ich liczba i monotonia. Zacząłem ambitnie, jako pewien wyznacznik pomalowałem kilka gobów-wzorów. Siły i ochota odeszły mnie gdzieś około trzeciej dziesiątki. Znudziłem się najzwyczajniej, odłozyłem gobosy na później, a później dotąd nie nadeszło...

Drugą grupą niedokończonych opowieści są projekty, które nie doszły do skutku, bo spieprzyłem jakieś zagadnienie techniczne. Na przykład robiłem kiedyś domek. Miał mieć styrofoamowy "kamienny" fundament i komin, ścianki z plasticardu, takiż daszek. Elementy wyciąłem, przygotowałem. Kłopot zaczął się przy składaniu do kupy. Wikol za cholerę nie chciał trzymać. Wszystko się rozlatywało. W desperacji sięgnąłem po super glue, który rozpuścił mi pięknie wycięty fundament. Domek trafił do smietnika.
Inną moją porażką inżynierską był KillaKan, który w ramach XmasMiniExchange'a 2012 trafił do Mariana. Można go sobie przypomnieć o tu. Wprawdzie ten projekt udało się jakoś zakończyć, ale niezupełnie zgodnie z założeniem. A założenie było takie, że puszka będzie podświetlana diodami LED. Przyczyną fiaska było niedoszacowanie ilości przestrzeni potrzebnej do zainstalowania slotu baterii razem z samą baterią. Ostatecznie KillaKan trafił do nowego domu, a zbyt duża instalacja ze zlutowanymi diodami, oporniczkiem, przełącznikiem i baterią - do szuflady.

Na zakończenie dodam jeszcze, że ostatnio dwie niedokończone historie udało mi się zakończyć. High elfowy gryf i Arcymag-alchemik są (po latach spędzonych w limbo) gotowi i czekają na publikację na blogu, która już niedługo:)

9 komentarzy:

  1. Wielki powrót wielkiego malarza! O raduj się ziemio :-) Jak już kiedyś sugerowałem instalacja ledowa może trafić do Deff Dreda, który jest większy. Fajnie że wróciłeś z niebytu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też się cieszę, dzięki za dobre słowo :)

      Deff Dreda raczej w planach nie mam, ale jakby się jakiś czołg czy mech trafił, to będę próbował te lampki tam zamontować.

      Usuń
  2. Witamy w Figurkowym Karnawale Blogowym! Sporo tych niedokończonych projektów, ale dobrze czytać, że coś tam jednak ruszasz i kończysz. Polecam zacząć od pojedynczych modeli, jak się już porządnie na powrót wkręcisz, przyjdzie czas na oddziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taki jest z grubsza plan, Z grubsza, bo oprócz pojedynczych "rozbiegowych" modeli w celu wciągnięcia się w malowanie taśmowe walczę teraz z dwudziestką iron breakersów :)

      Usuń
    2. Lubię pod tym względem Mordheim. Takich samych typków nigdy więcej niż 5 :)

      Usuń
  3. Sukces spisku cieszy me skaveńskie serce ;) Dobrze, że wróciłeś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry post! Oby okazał się zaczątkiem realizacji niedokończonych projektów :)!

    OdpowiedzUsuń