11 listopada w piątek oznacza długi weekend, czyli dla typowego hobbysty jazdy figurkowej na biurku czas nadrabiania zaległości malarsko-modelarskich. Tym bardziej, że przyszły pierwsze mrozy i spadł pierwszy śnieg, czyli warunki sprzyjały siedzeniu na czterech literach, popijaniu gorącej herbaty czy innego grzańca i paćkaniu ludków. A ja co? A ja sprzeniewierzyłem się świętym zasadom figurkowców bo w weekend zamiast malować czy sklejać byłem na zamku Grodziec, na fabularyzowanej imprezie rekonstrukcyjnej.
I z tej okazji kilka uwag z cyklu "archeologia eksperymentalna w praktyce":
1. W temacie klimatów około frostgrave'owych. Zbroja na mrozie wychładza się jak jasna cholera i wychładza bidaka, którego ma w środku. Rękawice płytowe znakomicie sprawdzają się w roli radiatorów i bardzo szybko schładzają dłonie. Pod napierśnikiem płytowym nawet gruba na ładne 2-3 cm przeszywanica nie chroni przed zimnem - po pół godzinie, mniej-więcej, człowiek zaczyna marznąć. Bez jakichś futer czy wypchania czego się da czym się da, perspektywa chodzenia w pancerzu w niskich temperaturach jest tylko nieco lepsza, niż chodzenie w pancerzu w temperaturach wysokich.
2. Przeprowadzone testy strzelania z łuków do w różnym stopniu opancerzonych manekinów pozwoliły stwierdzić, że bojowe, ostre strzały mogą przebić kolczugę i przeszywanicę, choć żeby się tak stało trzeba szczęśliwie trafić w słabiej chronione miejsce.
- strzały z toczonymi ledwie ostrawymi grotami, takie na strzelanie do tarczy, mają szansę przejść przez przeszywanicę, choć najwięcej zależy wtedy od łuku - kilka kg różnicy naciągu robi dużą różnicę. Jeśli nawet przez przeszywanicę nie przejdą zostawią paskudne siniaki.
Strzelano z łuków o naciągu około 16-22 kg (czyli sporo słabszych niż długie łuki bojowe) z odległości kilku-kilkunastu metrów (czyli sporo krótszej niż by to miało sens w walce).
3. Po zdjęciu z siebie opancerzenia po 12 godzinach ma się wrażenie, że grawitacja nie istnieje :D
Tyle pitolenia, jeszcze kilka zdjęć:
Parę ładnych bo nie moich (autor: Ewa Bryniarska, publikowane za zgodą):
I parę mniej ładnych, robionych chomątem przy świetle łuczywa :)
Seems to be a nice moment...Atmospheric anyway!
OdpowiedzUsuńIt was atmospheric, indeed. But also quite illuminating and, last but not least, fun :)
UsuńNiezła imprezka. Ja mam koło siebie Warownię Pszczyńskich rycerzy ale tylko raz mi się udało namówić włodarzy do imprezy figurkowej.
OdpowiedzUsuńBo to trzeba inną taktykę przyjąć - samemu się przebierz za figurkę i będzie zapewe zupełnie inna rozmowa 😉
UsuńBiorąc pod uwagę, ze nasi rycerze za kołnierz nie wylewają, prawdopodobnie zle zaczynasz rozmowę ;)
UsuńWhoa! :) Nic ino rozpusta...
OdpowiedzUsuń