Strony

wtorek, października 25, 2016

Figurkowy Karnawał Blogowy - ed. XXVI - Mój sposób na...

Motyw przewodni aktualnej, dwudziestej szóstej już edycji FKB, to "mój sposób na...". Pomysłodawca, Dominig z blogu Kostka Domina przerwał długą serię tematów wiążących się z koniecznością zmalowania czegoś i zaproponował dla odmiany, by zaprezentować ciekawy tutorial, metodę, pomysł, poradę. Nie marnując więcej czasu na wstępy, przejdę więc do rzeczy.


Mój sposób na... różne rzeczy

Z braku koncepcji jednego, dużego tutoriala podszedłem do tematu nieco inaczej. Przejrzałem mianowicie zawartość swojego biurka i szuflad w poszukiwaniu potencjalnych patentów, którymi mógłbym się podzielić. I kilka znalazłem. Supernowatorski i mega odkrywczy raczej nie będę. Niektóre ze sposobów gdzieś tam się już na shadow grey pośrednio pojawiły. Ale mimo, że Ameryki może z nimi nie odkryję, to liczę na to, że każdy coś ciekawego dla siebie na mojej liście znajdzie.

1. Budżetowe podstawki 

Tak się jakoś porobiło, że GW wchodząc w Erę Sigmara zrezygnowało zupełnie z czworokątnych podstawek. Niestety, za podstawki jajowate, wykorzystywane przede wszystkim w dużych modelach do AoS, ale i w WH40K, liczą sobie bardzo bardzo drogo. Koszt owalnych podstawek w rozmiarach od 105x70mm wzwyż podany na stronie GW to 15 złotych. Za jeden głupi kawałek czarnego plastiku tyle forsy śpiewać? Wybaczcie, ale trudno mi to zakwalifikować inaczej niż jako zdzierstwo. Koszt podstawki stał się istotnym elementem kosztu całego modelu, co, moim zdaniem, byłoby do przyjęcia w przypadku jakichś podstawek scenicznych, wymagających technologicznie, wykonanych ze specjalnych materiałów. Ale to? To jest, w mojej opinii, nic innego jak rozbój w biały dzień i żerowanie na ludziach, którzy chcieliby legalne (!) kwadratowe podstawki wymienić na legalne, ale lansowane, promowane, ładne i bardziej tiki-tiki, jajka i kółka. Zło!

Sposoby na ten stan rzeczy mam dwa. Pierwszy - skorzystać z pomocy majfriendsów, czyli aliekspresowych sprzedawców różności z Chin (jak ktoś nie wie, dlaczego majfriendsów, to się prawdopodobnie dowie przy okazji pierwszej wiadomości od takiego sprzedawcy - naczelny zwrot grzecznościowy u nich to "My dear friend" i różne podobne). Ale do rzeczy. Nieskomplikowane, jednoczęściowe elementy, jakimi są podstawki, można spokojnie zamówić prosto z Chin i zapłacić mniej. A jak dobrze poszukać i przy odrobinie szczęścia, można zapłacić sporo mniej. Dodam tylko, że dużo prościej niż duże owale można wyszukać okrągłe podstawki 25 czy 32 mm. Na przykład po dwa czy trzy dolary. Za sto sztuk. Wadami takich zakupów są długi czas oczekiwania (paczki z Chin potrafią po kilka tygodni krążyć po świecie) oraz fakt, że czasem gdzieś na którejś granicy paczka może utknąć.

Druga metoda, którą, prawdę mówiąc, wolę, to dać zarobić firmom lokalnym decydując się na podstawki ze sklejki. Najróżniejsze rozmiary, kształty i grubości można znaleźć, gdy przeszukać ofertę sklepów dla scrapbookerów i innych ozdabiaczy. Jest ich wiele, więc nie będę wskazywał konkretnego. Rzecz w tym, by w działach z przedmiotami do ozdabiania dekupażem (ale to śmiesznie wygląda jak napisać z polska...) przejrzeć dokładnie kategorie typu "Deseczki", "Zawieszki", "Podstawki", "Podkładki" itp., gdzie owalnych podstawek ze sklejki jest od groma. Czasem ewentualnie taka podstawka ma niewielką dziurkę, jeśli była pomyślana jako jakaś wywieszka. Ale załatać dziurkę to mały problem.





Na zakończenie tego punktu mały wtręt. Wspomniane sklepy oferują różne różności z tej sklejki, więc jeśli ktoś szuka podstawek zupełnie niestandardowych (np. jakichś gwiazdek czy czegoś) albo materiałów na znaczniki - zachęcam do się rozejrzenia. Jest tylko jedna wada - często zanim się coś znajdzie, trzeba przebrnąć przez warstwy kwiatków, serduszek, owocków, zwierzaczków i innych słoneczek ;)

2. Drut na zasieki

Spotkałem się kiedyś z opinią, dość kontrowersyjną, że wynalazkiem XIX wieku, który najbardziej zmienił oblicze świata, było sposób na przemysłową produkcję drutu kolczastego. Prawdę mówiąc przychodzi mi do głowy sporo innych, bardziej pokojowych idei, które wydają mi się bardziej znaczące, ale trzeba przyznać, że, w istocie, drut kolczasty postawił na głowie sposoby prowadzenia wojen.

Dawno, dawno temu, jak z Maniexem graliśmy w Warzone, robiliśmy zasieki z takich metalowych skrobigąbek do garów czy czegoś. Rozcinało się to na paseczki i rozwieszało na stelażach z wykałaczek. Wyglądało to jak wyglądało, grunt, że spełniało swoją rolę.
Jakiś czas temu jednak wypatrzyłem, niestety nie pamiętam gdzie, lepsze rozwiązanie. Drut plombowniczy. Jest to ni mniej, ni więcej, tylko drut opleciony drugim, cieńszym drucikiem, którego używa się w zestawie z ołowianymi plombami do plombowania pomieszczeń, liczników itd. Jako, że maluję głównie modele fantasy, wykorzystałem ten patent jak dotąd chyba ze dwa razy, na przykład na podstawce mojego Hellbrute'a. Drut kupuje się na kilogramy, może być pocięty na odcinki, może być na szpuli. Jeden kilogram, który dla mnie prawdopodobnie byłby zapasem na całe życie, kosztuje około 25 złotych :)

  
3. Montaż przed montażem

Nie muszę chyba nikogo specjalnie przekonywać, że w przypadku figurek wieloelementowych bardzo często opłaca się złożyć model jedynie do pewnego etapu, a końcówkę składania pozostawić na czas po malowaniu, kiedy już farba znajdzie się we wszystkich trudnodostępnych zakamarkach. Niestety, często opóźnia to czas zobaczenia modelu jako całości, co mnie, osobiście, przeszkadza.
Sądzę, że zgodzimy się także co do tego, że przy planowaniu większych konwersji dobrze by było mieć możliwość tymczasowego połączenia elementów, choćby po to, żeby uniknąć różnego rodzaju kolizji i bezsensów.

W takich przypadkach stosuję dwa rozwiązania. Pierwsze z nich, to połączenie maleńką ilością kleju cyjanoakrylowego. Metoda dobra przy tymczasowym łączeniu większych elementów, które zapewniają później bezpieczny chwyt pozwalający na rozłączenie. Może to oczywiste, ale wolę jednak dodać, że kleje polistyrenowe się do tymczasowego łączenia nie nadają, bo rozpuszczają klejone plastikowe powierzchnie.

Druga metoda jest może bardziej zgrubna, ale jednak bardziej elegancka. Blu-tac czy innego rodzaju biurowy kit (ja używam Tack-it firmy Faber-Castell). Można połączyć tymczasowo elementy kropką kitu, wymierzyć wszystko co trzeba, ogarnąć wzrokiem i bez problemu rozłączyć i usunąć kit. Trzeba tylko pamiętać, żeby kit nie wlazł w jakieś głębokie zakamarki, bo może być ciężko go usunąć i żeby nie pozostawiać go za długo na figurce, po po paru miesiącach jakiś taki sztywny się czasem robi. Po użyciu kitu miejsca łączenia warto delikatnie przetrzeć alkoholem w celu odtłuszczenia i usunięcia zabrudzeń przed docelowym klejeniem.

Stosuję kit do jeszcze jednego celu - do zabezpieczenia nowych, dużych pojemników z washami GW przed przypadkowym przewróceniem. Kropa na spodzie słoiczka zawsze stanowi jakieś drobne zabezpieczenie przez rozlaniem zawartości. O które, szczególnie, gdy malarz nawykł do niskich i pękatych pojemników, nietrudno.


4. Mała szlifierkograwerka

Mam w warsztacie podróbę dremela i pudło wierteł i frezów dentystycznych. Ale często jest tak, że trzeba na szybko coś tam zeszlifować i nie chce się tego całego bałaganu wyciągać z szuflady, instalować gdzieś na biurku i podłączać. Na pilnikowanie też szkoda czasu, zresztą pilnik, nawet nieduży iglak, nie wszędzie wejdzie. Dlatego mam na podorędziu prościuteńkie urządzenie szlifujące. Kupiłem jakoś przy okazji gdzieś na początku roku, zapłaciłem bodaj trzy dychy i używam z powodzeniem.

Budowa urządzenia jest prościutka. Ma ono formę uchwytu z przyciskiem i obrotową końcówką. W środku ma dwie baterie i silniczek. Na zewnątrz przycisk, który im mocniej przyciskać, tym wyższe obroty silnika. Na końcówkę wału rotora jest nasadzona gumowa przejściówka, w którą można włożyć jedną z dwóch końcówek do szlifowania - szpiczastą lub zaokrągloną (w moim egzemplarzu szpiczasta pasuje lepiej, zaokrąglona ma lekki luz, który można zniwelować np. naklejając na trzpień kawałek taśmy). Proste jak nie wiem, ale działa.


W zasadzie mógłbym ciągnąć tę gawędę dalej, ale zreflektowałem się właśnie, że artykuł robi się za długi. Więc może innym razem :)

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cóż, lubię oglądać te jego archiwalne programy:)

      Usuń
  2. Dzięki za wzięcie udziału w FKB! Fajne patenty, gdzieś we Wrocławiu można kupić ten gadżet do szlifowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podłączam się pod pytanie :-)

      Usuń
    2. Czy we Wrocławiu - nie wiem. Ja swój kupiłem na allegro, a znalazłem przypadkiem, przeglądając inne przedmioty sprzedawcy, u którego akurat coś tam chciałem nabyć, ale mi się słabo kalkulował koszt wysyłki. Słowa kluczowe: grawerka silverline

      Usuń
  3. Chętnie poznam źródło zaopatrzenia w podstawki :-) Świetny tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi Ci o sklejkowe, to sklep, w którym ja uzupełniłem zapasy można znaleźć pod adresem www.mowit.pl . W kwestii aliexpressu, to już trzeba poszukać samemu. I być czujnym :)

      Usuń
  4. bardzo dobre porady =)
    Używam sklejek, płyt CD i nawet drewnianych podstawek, bo również mnie krew zalewa jak widzę ceny tych od GW..
    Poszukam takiej szlifierki, bo nie cierpię usuwać nadmiaru plastiku..

    OdpowiedzUsuń