Dzień 8: Ulubiona edycja/wersja/modyfikacja oficjalna lub fanowska gry bitewnej?
Grywam wprawdzie rzadko, ale mam tu zdecydowanego faworyta, o którym już zresztą kiedyś pisałem przy okazji którejś edycji FKB. Moją ulubioną wersją bitewniaka jest Mordheim na domowych zasadach, w którego młóciliśmy niemal tydzień w tydzień przez kilka lat chyba. Zbieraliśmy się w trzech, czterech, a nawet pięciu i turlaliśmy kostki uganiając się za zielonymi kamykami.
W sumie nie był ten nasz Mordheim jakiś znacząco zdeformowany względem podstawowej gry, bardziej występowały tam drobne tweaki zasad, a czasem też różnice biorące się z niewłaściwego zrozumienia zasad:)
Moim ulubionym przykładem drobnej modyfikacji jest kwestia walki dwiema brońmi naraz. Ze względu na to, że taka sztuka do prostych nie należy, a dodatkowy atak, szczególnie w początkowych bitwach kampanii, gdy 90% ludków na stole wali raz na turę daje przeolbrzymią, bo dwukrotną, przewagę, umówiliśmy się, że potrzebny jest do tego skill Weapon Training, który normalnie pozwala na używanie dowolnej broni - ot, potraktowaliśmy dwie bronie jako broń egzotyczną, wymagającą przy stosowaniu ponadprzeciętnych umiejętności.
Przykładem niezrozumienia, a raczej niedoczytania zasad, było u nas levelowanie henchmanów - liczyliśmy im, nieświadomi, expa, jak bohaterom, tzn. od bitwy i fraga i czego tam jeszcze. W efekcie szybko się nam kończyły miejsca w tabelce rozwoju. A gra była, jak dzisiaj na to patrzę, potężnie rozregulowana - bohaterowie mieli mniejsze znaczenie, zatrudnianie "tych najgorszych", jak youngbloodsy czy inne beardlingi, mijało się z celem, znacznie bardziej opłacało się wystawić linię poplecznikowych kuszników czy innych flagellantów.
Porażką naszą największą było początkowe niezrozumienie idei k66. Zanim się połapaliśmy, ze to głupie, dziwne i bez sensu, rzucaliśmy na tabele... jedenastoma kaszóstkami i sumowaliśmy :D A jak wyniku nie było w tabeli, przerzucaliśmy :) Jak się nad tym zastanowić, minimalizowaliśmy w ten sposób, zupełnie przypadkiem, prawdopodobieństwo wyniku oznaczającego coś złego (czytaj niskiego, takiego z jedynką z przodu). Ignorance is bliss :)
Pewnie duża jest tutaj rola nostalgii za starymi czasami radosnego pykania w Mordulca, ale taka lekka giera, przy biedronkowych chipsach i coli, często połączona z prześmiewczym oglądaniem w telewizji serialu Wiedźmin (leciał wtedy w soboty, a myśmy w soboty grali) to było coś. Grało się fajnie i miło. Bez napinek i zgrzytania zębami. Zazwyczaj;)
Mam nadzieję, że GW wyda Mordheim tak jak inne rzeczy teraz wydaje :)
OdpowiedzUsuńJest to wysoce prawdopodobne :)
UsuńMiałoby to sporo sensu.
UsuńMordheim, Blood Bowl, Gothic i Necromunda. Portfel już się napełnia i czeka ;)
UsuńOstatnio dużo takich gier wydają, więc jest spora szansa =)
UsuńTo był ten czas kiedy pauzowałem od figurek na rzecz gitary, opengla i innych takich... :)
OdpowiedzUsuńPobłądziłeś. Ale dobrze, żeś w końcu wrócił na właściwą drogę☺
UsuńBardzo spodobała mi się Wasza interpretacja rzutu K66 :)
OdpowiedzUsuńMożna? Można😉
UsuńWasz sposób na K66 podoba mi się nawet bardziej :D O to chodzi w bitewniakach, grunt że jest zabawa i sprawia to przyjemność.
OdpowiedzUsuńNie zastrzegamy sobie praw - można swobodnie korzystać z patentu😉
UsuńWażne, by wspomnieć, że druga broń bez weapon training mogła być używana z negatywnym modyfikatorem do trafienia. Nie pamiętam jednak, czy na obu, czy tylko na drugiej broni. Z rozczuleniem wspominam również programową niemal nietrwałość sojuszy i wzajemny backstabbing przy każdej okazji :D
OdpowiedzUsuńOj, było grubo☺
UsuńRzut k66 - faktycznie ponadprzeciętny! :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie radzić w życiu 😉
Usuń