Dzień dobry!
Dawno mnie tu nie było, ale w końcu, po ponadpółrocznej nieobecności spowodowanej przeprowadzką i mnóstwem pracy, powracam z karnawałowym wpisem!
Temat: "Walka karnawału z postem". Brzmi to dla mnie mocno po średniowiecznemu - taki czternasto- czy piętnastowieczny człowieczek żył ściśle wg pewnego rytmu, czy nawet kilku nakładających się rytmów. Pierwszy i najważniejszy wydaje mi się rytm natury, od którego ściśle zależało, co mógł ten człowieczek włożyć do gara. Drugi, będący w jakimś stopniu pochodną pierwszego, lecz podniesiony do najwyższej rangi przez religię, to rytm roku liturgicznego. Od święta, do święta. Od postu, do postu. I tak w kółko.
W związku z powyższym, w nawiązaniu do obowiązującego leitmotiwu pomalowałem figurkę rycerza. Nie jest to nic historycznego - bliżej mu do Bretonii niż do Europy, ale, żeby nie było zupełnie fantastycznie dostał porządny śląski herb na tarczę. Ot, taki sobie gość, który raz pości, a raz imprezuje.