W każdym uniwersum fantasy , w którym toczą się wydarzenia, które rozgrywamy na stołach jako figurkowe bitwy (ba! nawet w niektórych nie-fantasy), istnieją siły, z którymi lepiej się nie zadawać. Pewnie, można w drodze paktów z tymi potęgami wiele zyskać, ale zazwyczaj zdecydowanie więcej można stracić.
Wiedza o takich zakazanych praktykach jest często przekazywana od niepamiętnych czasów z pokolenia na pokolenie. Niestety, zdarza się też, że takie pradawne mądrości gdzieś się w odmętach czasu gubią. Albo po prostu są ignorowane przez nadmiernie ciekawskie, niecierpliwe lub skupione na celu jednostki, które porzucają dawną tożsamość i zasilają szeregi popleczników różnych Chaosów, Apokalips, Mrocznych Harmonii i Herezji. Dzisiaj, z okazji XLVII edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, którego temat podał na swoim blogu The Dark Oak Mateusz Jaworski, chcialbym zapresentować właśnie takiego gościa, który wbrew mądrości starożytnych zaprzedał się Niszczycielskim Mocom, a za moc przyszło mu drogo zapłacić - własnym człowieczeństwem. Przed Państwem Tzeentchowy Magister!